Dobry a do tego całkiem spory… czyli bbq w Belfaście.
Umówiliśmy się ze znajomymi na lunch. Decyzja co do miejsca nie należała do nas. Padło na Bubbacue w Belfaście.
Lokal jak to lokal. Podłoga, ściany, sufit. Do tego stoły, cerata, krzesła, pseudo cegła na ścianach. Ogólnie bbq w budynku. Jedzenie w emaliowanych miskach… dobrze, że nie było łańcuchów ze sztućcami…
Uwielbam żeberka więc zamówiłem. Muszę przyznać, że porcja istnie grillowa. Można się najeść. Dodatki naprawdę dobre. Nie tylko frytki ale coleslaw czy szpinak, pierwsza klasa. Do tego chlebek i ogórek, plus sosy.
No i mięso. To nie są kostki oblepione resztkami, to kawał mięcha dla głodnych. Do tego przyprawionych, podwędzonych i ugrilowanych w sposób jaki lubie. Lekko słodkie rozpływające się w ustach. Do tego krucha skórka. Czego chcieć więcej? Piwa? Proszę bardzo, amerykańskie, kilka rodzajów do wyboru. Oprócz tego lemoniada, ice tea i inne napoje. Klasa!
Następnym razem spróbuję pewnie wieprzowiny. Później pewnie wołowiny. Podobno kiełbaski są też wyśmienite, ale kiełbasek już w życiu kilka zjadłem i jakoś nie ciągnie mnie do nich…
Teraz wiem, że jak nas najdzie ochota na kawał mięcha idziemy do Bubbacue!