Grzmotek

Poranne Zielinskich rozmowy…

20140115_070331

Oczywiście przy flaszce…

…mleka. Dla mnie dodatkowo kubek kawy.

Wszystko zaczyna się od umówionego znaku, sygnału… Zack otwiera otwór paszczowo- gębowy i uruchamia struny głosowe przy pomocy powietrza… ja go tego nie uczyłem, sam na to wpadł! No i wiem, że trzeba coś obgadać…

Idę…

Grzecznie się witam, uśmiecham. Zack wita mnie usmiechem, czyli zareagowałem odpowiednio szybko! Potem standardowe konwenanse- cześć, jak tam, jak się dzisiaj mamy, itp. Potem jak co rano

– pospałbyś jeszcze…

– eeeeeee

Czyli czas przebrać pieluszke. Wszystko z uśmiechem na ustach. I idziemy na pogaduszki do kuchni. Zack ląduje w leżaczku. No i jedziemy z tą szczególną poranną rutyną. Woda i jedzenie dla kotów, owsianka i kawa dla taty (ja) i przygotowanie mleka dla szefa (Zack)

Zaczyna się rozmowa.

Ja- jak tam?

Zack- aaaaa

– super. Tato zje śniadanie…- uśmiech, więc się zgadza…

Tak sobie gaworzymy, jedząc owsiankę. Następnie czas na kawę. Z mlekiem, zeby Zack nie czuł się oszukany. Cały czas patrzy i się uśmiecha. Czasem rutynę zakłóci któryś z kotów. Przejdzie sprawdzić co się dzieje, przywitać się z rana.

Kiedy omówimy już wszystko, łącznie z urodą Zack’a (!), pada fundamentalne pytanie…

– zjesz coś?

– eeeeee

– dobra robie…

– uuuuuu

No i jemy. Trochę nieśmiało i niechętnie na początku ale z czasem się rozkręcamy, Zack zaczyna łapać że nie poddam się łatwo. Kiedy zaczyna powoli zamykać oczy wiem, że znowu wyszło na moje… do kolejnego poranka, kiedy znowu poderwie mnie umowiony znak, sygnał…

…a budzik ustawiony na 30minut później…