Nie chodzi mi o zaczynający się rok szkolny ale TEN dzień. Dzień Grzmotka! Mam nadzieję, że gość nie przeczeka do października…
Choć szczerze mówiąc, nie zdziwiłbym się.
Wrzesień to chyba pierwszy miesiąc od wielu, kiedy nie trzeba nic zrobić, planować czy martwić się ‘czy wszystko gotowe’. Teraz ta najgorsza część- czekanie. Jak zawsze, ja nie mam co narzekać. Chodzę do pracy, mam lekcje, treningi. Ale Marta niestety ma czas, spędza cały czas z Grzmotkiem zastanawiając się jak, kiedy. Wypatrując oznak, że łobuz wypycha się na świat. Nie zazdroszczę! Wszystko to sprawia, że czas wlecze się strasznie.
Dlatego staramy się spędzać czas aktywnie (nie, nie biegamy po górach). Szukamy małych atrakcju, które sprawiają, że czas leci szybciej.
Najtrudniejsze i najmilsze zadanie teraz przede mną, pomóc Marcie przebrnąć przez najtrudniejszy czas ciąży. Przez jej zmęczenie, skurcze, irytacje i obawy. Na końcu oboje będziemy świadkami tego szczególnego dnia.
Do tego wszystkiego narasta w nas radość i niecierpliwość do pierwszego spotkania.